Zeszło nam dzisiaj na twarde dyski - Seagate wypuści dyski o pojemności 2TB (4 x 500 GB na talerz). Stąd tytuł - tera nie, ale się dowiadujcie.
W szybkim konkursie "jaki był twój pierwszy twardy dysk", który zresztą szybko przeniósł się do blipa, przynosząc podobne rezultaty, najbardziej oldskulowe były oczywiście MFM o pojemnościach rzędu 10 - 20 MB.
Przypomniałem sobie swoją Mazovię (dzisiaj się dowiedziałem że to był model 1016), w kolorze zasikanego beżu, z gumowato klejącą się klawiaturą (nie do użycia w warunkach mieszkania wygrzanego podczas wschodniej zimy), z monitorem 12" CGA/Hercules, 640 kB RAMu, dwoma flopami 5 1/4" i dyskiem zajmującym pół obudowy, zegarem 4,77 Mhz bez turbo, i wbudowanym w BIOSa Basic'iem. I jeszcze myszka, kupiona w salonie sklepu Wilczka (jak to się nazywało?) za jakieś chore pieniądze (100 tysięcy starych PLN? czyli jakieś 10 PLN teraz). Sama Mazovia kosztowała coś ze 2 mln, do tego jeszcze flaszka za klawiaturę i monitor :) a kupiłem ją oczywiście u producenta w Mera Błonie. Po monitor jeździliśmy gdzie indziej, po klawiaturę też. Było nie było, szczytowa polska myśl techniczna to był składak.
To był sprzęt.
Amstrad 1640, następny w kolejności, też był fajny. Ale Mazovia była pierwsza.