28 stycznia 2012

Zabójcza broń.

Aka, szklanką po łapkach.


20 maja 2010

dół. dół jak...

Wyjątkowo nie mentalny i nie egzystencjalny, ale fizyczny.

Przepis:
  1. umawiasz się ze znajomymi na weekendowe popołudnie.
  2. wybierasz się z dziećmi.
  3. foteliki dzieci masz w małym samochodzie.
  4. nie chce ci się przekładać ich do dużego samochodu z napędem na 4.
  5. jedziesz, choć się zbiera na deszcz.
  6. przyjeżdżasz i parkujesz przy nowowybudowanym domu. parking z kostki brukowej, też nowy.
  7. zupełnie później okazuje się że trawnik, przy którym stoją przednie koła samochodu, też jest nowy.
  8. jak również ziemia pod tym trawnikiem, też jest nowa.
  9. spędzasz miło czas.
  10. nie zauważasz ulewy stulecia przez jakieś dwie godziny, po czym ją zauważasz.
  11. postanawiasz przestawić samochód, żeby spakować wózek dziecka. Tak, wózek stoi na dworze.
  12. wsiadasz do samochodu, włączasz silnik, zwalniasz ręczny, włączasz wycieraczki żeby przetrzeć szyby z błota wyrwanego przednimi kołami z trawnika.
  13. stwierdzasz że przednie koła siedzą po oś w nowym trawniku.
Należy przeprowadzić 2 godziny przed zmierzchem, w ciągle padającym deszczu.

Dodatkowy osprzęt:
  1. podnośnik własny
  2. podnośnik od sąsiada
  3. linka holownicza od sąsiada
  4. spalone gumy w nissanie sąsiada
  5. taczka gruzu
  6. kartony po lodówce
Po dwóch seriach podnoszenia samochodu z obu stron, połączonego z podsypywaniem gruzu i podkładaniem tektury, wypychasz samochód z trawnika na kostkę brukową.

Zdjęcia przed operacją nie zachowały się.

Zdjęcia w trakcie:



Zdjęcia po operacji:





Wkładasz śpiące dzieci do fotelików. Jadąc do domu nie możesz się doczekać poniedziałku.

24 grudnia 2009

*



Where I came from there were no hills at all
The land was flat, the highway straight and wide
My brother and I would drive for hours
Like we had years instead of days
Our faces as pale as the dirty snow

Once I knew there was a love divine
Then came a time I thought it knew me not
Who can forgive forgiveness where forgiveness is not
Only the lamb as white as snow

And the water, it was icy
As it washed over me
And the moon shone above me

Now this dry ground it bears no fruit at all
Only poppies laugh under the crescent moon
The road refuses strangers
The land the seeds we sow
Where might we find the lamb as white as snow

As boys we would go hunting in the woods
To sleep the night shooting out the stars
Now the wolves are every passing stranger
Every face we cannot know
If only a heart could be as white as snow
If only a heart could be as white as snow



16 października 2009

Polski Windows, polski Excel, zwykły CSV, przecinek i kropka...

U pkota opis frustrującego otwierania CSV w polskich windowsach z polskim excelem - niżej podaję sposób obejścia dla tych, którzy otwierają więcej niż jeden CSV dziennie:

Excel rozpoznaje separator CSV zgodnie z ustawieniem separatora listy w panelu sterowania windows w ustawieniach regionalnych…

ALE

…niestety ustawienie dla separatora dziesiętnego ma pierwszeństwo – w polskim domyślnym ustawieniu również jest to przecinek. Żeby rzeczywiście CSV działał zgodnie z zamierzeniami, trzeba przestawić również separator dziesiętny na kropkę (.).

Po zmianie przy użyciu regedita (CPanel jest lamerski ;))

HKEY_USERS\tu_wybierz_własny_profil\Control Panel\International

sList na , oraz sDecimal na . i przelogowaniu (a jak)

plik CSV o postaci

1,2,3
a,b,c

ładuje się zgodnie z zamierzeniami. Włala! ((c) pkot)

Inna sprawa, że system wyświetla teraz kropkę zamiast przecinka we wszystkich liczbach dziesiętnych ;)

21 września 2009

UPC wychodzi z analogu

a ja prawie wychodzę z UPC...

Po dwóch tygodniach upajania zmysłów eleganckim białym szumem z amplitunera podłączonego do gniazdka, w którym kiedyś było dwadzieścia stacji radiowych, oraz po przejrzeniu ofert na aktualnie dostępne nowe amplitunery (bo przecież siedmioletniego na pewno nie opłaca sie naprawiać), spróbowałem jeszcze telefonu do przyjaciela, czyli rozmowy z BOKiem (zbokiem?) UPC.

Chciałem zgłosić awarię, zamiast tego sam jej doznałem.

Sympatyczna pani z BOKu (zboku) UPC najpierw zawile tłumaczyła mi że radia analogowego już nie ma, bo to usługa jest niszowa i nie cieszyła się zainteresowaniem abonentów (moim, kurwa, się cieszyła, a nikt nie zapytał!). Że powinienem był dostać maila i w rachunku stosowną notatkę. Że nawet i mogę zrezygnować z ich usług, no bo to zmiana zakresu świadczenia i pogorszenie wartości za pieniądze. Że mnie może przełączyć do działu reklamacji i rezygnacji (na co prawie pani zaproponowałem, że ją zareklamuję w pierwszej kolejności).

Po długich minutach ciszy przerywanej skrobaniem myszki tipsami pani oznajmiła mi, że ja to mam usługę cyfrową z dekoderem (NAPRAWDĘ? TO PUDEŁKO NIE JEST TOSTER? a grzeje tak samo), i że tam też jest radio, lepsze bo cyfrowe (acz gorsze, bo nie da się słuchać radia i oglądać telewizji jednocześnie, dekoder jego mać), i że w ogóle to usługi analogowej tak naprawdę to nie mam, i nie ma łyżeczki.

No i cóż wyszło? Małymi literkami (ok, nie takimi małymi) w regulaminie usługi cyfrowej telewizji UPC szlachetnie zastrzega sobie, że owszem, łaskawie oferują mi dostęp do usług analogowych (nie precyzując zresztą jakich), ale jako że za darmo, to mam brać i nie pyskować na jakość ani na zakres, gdyż nie upoważnia mnie to do reklamacji ani też odstąpienia od umowy.

Regulamin pewnie powinienem przeczytać - a najpierw znaleźć i ściągnąć, bo przecież nie mogę go dostać mailem. Zapewnienia pani sprzedającej usługę cyfrową powinienem włożyć między bajki. Pana z działu reklamacji powinienem wysłać w cholerę tak czy inaczej, choćby miał rację, bo za to UPC płaci mu pewnie za shrimpa i laryngologa, żebym mógł się na nim wyżyć wokalnie.

Wszystko to prawda.

Ale traktowania mnie jak wała, któremu można zabrać usługę i nawet mu o tym nie powiedzieć w skromnym choćby mailu z automatu - jakoś czołowemu operatoru telewizoru wybaczyć nie mogę.

I grzeje mnie szczerze to, że po drucie, nieszczęsnym ochędóstwie mojego analogowego amplitunera Yamaha, będzie można teraz oglądać przeboje kinowe lat 80. dostępne w VOD UPC (rusza w listopadzie), jak również to, że UPC może po tymże samym drucie dostarczyć mi do domu 120 MB/s, którym zaciągnę sobie wszystkie seriale w tydzień. Ani nawet to, że przywróciliście poniewczasie tą promocję, na którą czekałem, zamiast nędznych 20% na zawsze.

Zapamiętajcie tylko proszę, że jeden klient źle obsłużony swoim ciężkim wkurwem i barwnymi opowieściami zrazi do Was 10 razy więcej osób, niż wszystkie PR-owe wyczyny razem wzięte będą w stanie Wam zyskać.

20 sierpnia 2009

płodozmian i trójpolówka...

czyli zaorany beret. Tak mniej więcej można podsumować ostatnie cztery miesiące, odkąd zajrzałem na bloga ze skutkiem w postaci wpisu.

Przez ten czas, od kwietnia, nie udało się:
  • zostać dyrektorem banku, lub choć przedsiębiorcą 2.0
  • przestać robić rzeczy nieinteresujące, a miejscami nawet przynudnawe
  • wyznaczyć cele ambitne, a jednak osiągalne w ramach planu pięcioletniego
  • odnaleźć pozycji lotosu, zajebiście wyluzowanego
  • stanąć obok - choć przecież nie raz wychodziło się z siebie
Udało się natomiast:
  • przebiec, chyba pierwszy raz w życiu, 5 km bez podjeżdżania autobusem
  • w niewątpliwym związku z niejednym przebiegnięciem - udało się również wrócić z krainy trzech cyferek do wagi z końca liceum
  • nabrać przeświadczeń i przekonań
  • pozbyć się wątpliwości i złudzeń
  • sprzedać kolejny raz za tanio
  • kupić parę razy za drogo
Pewnie było tego więcej.

Stany chwilowe rejestrowane były gdzie indziej - i całe szczęście, że nie chce mi się do nich wracać, bo i nie za bardzo bywało do czego.

Nabieranie dystansu do tego wszystkiego w zasadzie powinno być moim zajęciem na resztę życia, i tylko czasem mam wrażenie, że albo zajebiście przeszacowuję czasochłonność prac związanych z nabieraniem dystansu, albo deadline jest raczej z tych krótkich.

7 kwietnia 2009

media smęter

Wstydliwe wyznanie: bawię się w samodzielnie składane media center już kilka ładnych lat, mniej więcej od czasów Windows MCE 2004. 

Zaczęło się niewinnie, od domowym sposobem wykonanej instalacji z płyt MSDN systemu XP w wersji Media Center 2004, która to wersja - mimo swojej żadnej współpracy z tunerem TV, ani też standardem nadawania telewizji PAL obowiązującym w promieniu 500 km - miała jedną niepodważalną zaletę. Ładowała się w 15 sekund, choćby nie wiem jak zasyfiony był system. Trick polegający na dwuwątkowym ładowaniu absolutnego minimum systemu zastosowany w MCE został zresztą później przytulony przez Vistę. 

Dość powiedzieć, że stawiałem wszystko na barebonie Shuttle ST-61 wyposażonym w P4 2,4 HT, grafikę ATI 9800 SE All In Wonder (tuner telewizyjny tej karty przysporzył mi wielu siwych włosów) i 1 GB pamięci. Działało, choć wersja 2004 nie potrafiła odtwarzać telewizji mimo stosowania wielu hacków i podstępów (jak choćby modyfikowane sterowniki do karty graficznej, udające że koder MPEG-2 na karcie jest sprzętowy). Używałem jej jednak, bo była szybka i w miarę sprawna.

Przełom przyszedł z wersją MCE 2005. 

Raz, że dawała się użyć w tej części świata (MS wykupił nawet kontent w postaci EPG do części polskich kanałów telewizyjnych) i rozróżniała już PAL D/K od PAL B/G. Dwa, że dawało się ją zmusić do współpracy ze sterownikami ATI (najpierw hakiersko, po jakimś pół roku ATI samo dojrzało do tego, że MCE jest o niebo lepsze od ich quasi-mediacenterowego szitu i zaczęło supportować odpowiednie sterowniki software'owego enkodera MPEG-2). Trzy, że dołożyłem do zestawu kartę z hardware'owym MPEG-2 (też od ATI, Theater 550) i miałem już dwa tunery. Cztery, że jakoś zjarałem kartę 9800 SE AIW i zamieniłem ją na X950 AIW (ciągle na AGP, ciągle w tym samym barebonie). Pięć wreszcie, że zainwestowałem w cichy wentylator i wydajniejszy zasilacz (choć to może się wydawać nieprawdopodobne, całe shuttle było chłodzone jednym wentem 8 cm). Sześć na koniec, oddałem swoje 29" sony rodzicom, bo potrzebowałem więcej miejsca w pokoju, a na dodatek Bubu (lat 0,5) zaczął przejawiać nadmierne zainteresowanie dziesiątą muzą.

MCE 2005 nie miało innego wyjścia jak działać. TVN24 i nagrywanie filmów z TV działało, działało, działało... aż spaliła się płyta główna w barebonie. I już. Nieserwisowalna w tej części świata. Z rozpaczy kupiłem telewizor LCD, mając nadzieję, że jakoś mi przejdzie mediacenter. 

Nie przeszło.

W obecnym setupie (o którym w poprzednim wpisie) znalazłem uzasadnienie posiadania takiej kupy żelastwa: gry i filmy full hd. Filmy z tv przestałem nagrywać (z wyjątkiem Wojen Klonów, które z młodym oglądamy namiętnie).