Kolacja. Pan Bubu usiłuje przekonać cały świat, że pomadka do paszczy, którą Mamoocha zanabyła mu zapobiegliwie i nauczyła obsługi (na cholerę chłopu taki ficzer?), jest mu niezbędnie potrzebna i że pójdzie z nią spać, a nie że będzie trzymał w kurtce czy coś.
Niezrażeni świętym przekonaniem naszego dziecka co do słuszności tezy usiłujemy oponować. Zwłaszcza ja, bo już sam pomysł z pomadką (szmatką, jak powiada pan Bubu) wydaje mi się mocno chybiony - ja przeżyłem bez 33 lata :).
Pan Bubu powtarza tezę, na zasadzie że wielokrotnie wypowiadana treść wątpliwa nabiera koloru prawdy. Wreszcie, znużony moim ciągłym odporem i dlaczegowaniem, patrzy na mnie z politowaniem i wypala:
Mam Ci to rozrysować?
Przyniósł kartkę, czarną kredkę i rozrysował. Nie mam dalszych pytań.
3 marca 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)