Nie będzie o IPhonie, bo:
- kampanie marketingowe w Polsce, zwłaszcza fake crowd w wykonaniu studentów pod salonami Orange, przekroczyły granice wszelkiej obsceny i żałości
- telefon który z paczki nie potrafi wysłać, a nawet z dodatkowym softem nie potrafi odebrać MMSów, - to żal jeszcze większy
- telefon który wyrósł z odtwarzacza Audio i dziwnym trafem ma wetknięty do środka Bluetooth 2.0 EDR, nie obsługuje słuchawek bluetooth stereo - to chyba też jakiś amerykanizm :)
- wreszcie, do końca obecnej umowy w Oranje mam zamiar utrzymywać pozę rozdarcia pomiędzy funkcjonalnością (taka np. Nokia E71 czy E66) a bajerem i lansem (wyż.wym.), oraz czekać na kolejną premierę Apple na wiosnę. Może wtedy uda się z HSDPA, Bluetoothem, i paroma innymi ficzersami.
Na razie nie. I nie o tym miało być.
Na fali poprzednich postów nt. Visty, wciąż niestety aktualnych, jako że Vista SP1 jak się wykładała przy starcie, tak się wykłada, zainteresowałem się życiem poza tandemem Intel / Microsoft.
No, nie zmienia się całej drużyny. Intel zostaje, i to od razu core duo.
Ale zapakowany w jakże elegancką postać: 16,5 x 16,5 x 5 cm. ZERO wentylatorów. Napęd szczelinowy SuperDrive (czemu nie ma jeszcze BluRaya?). Jakże charakterystyczny pilot. Full ficzer w aluminiowo - białym pudełku z ogryzkiem.
Słowem, chodzi za mną Apple Mac Mini.
Owszem, nie bez znaczenia jest fakt, że można w nim zapodać Windowsy - i podobno radzą sobie zgrabnie. Ale też zupełnie nowy system (leopard), ichnie media center (fakt, niet tunera, ale nie pamiętam co wartościowego było w TV żeby to nagrywać ostatnio), i w ogóle cały taki jakiś śliczny jest. W sensie, Najlepsza z Żon na pewno również zauważy jego doniosłą wartość funkcjonalno - estetyczną :)
Robię rezerwę budżetową. Start kampanii - zaraz po planowanym uruchomieniu bubu 2.0.
Ale o tym - już kiedy indziej. Idę budzić wersję 1.0.