20 lipca 2008

To nie jest blog o Windows Vista

...ale znowu padła na ryło.

Tym razem - choć jeden objaw podobny, w trakcie pracy wenty grafiki do oporu i blackout na ekranie - repertuar znacznie szerszy:

zaginiony sterownik do myszki Logitech V270 Bluetooth - działało prawie rok i przestało z dnia na dzień - nie może biedactwo sobie znaleźć sterownika, i w ogóle to potrzebuje dwóch urządzeń. Żadna próbowana wersja softu Logitecha nie pomogła - czasem działało jedno z dwóch magicznych urządzeń (Logitech Virtual HID enumerator), ale myszce nie udało się nigdy. Zapina się, owszem, po BT, szuka sterów, i ich nie znajduje.

zaraz potem zaczynają się zwisy z szumem. Patent z wentylatorami to nie to. Po dniu walki z próbą naprawienia systemu z płyty Vista oraz cofnięciem do punktu zachowania, dochodzę do momentu w którym system nie wypiernicza się tylko w trybie awaryjnym, ale już w loaderze instalatora visty - tak :) Pomaga dopiero odpięcie jednego z dwóch dysków w obudowie (starszego, po serial ATA). Magic, ale nie na długo.

W trakcie walki z myszką, natrafiam na śmierdzący starzyzną sterownik karty TV - ATI theater 550. Decyzja o przeinstalowaniu i... bluescreen na instalatorze, a później już tylko wywałki podczas podnoszenia systemu. Próba odinstalowania w awaryjnym nie udaje się (brak wpisów w spisie programów), próba przeinstalowania sterowników grafiki (też ATI, X1950) lub TV - takoż samo, w awaryjnym się nie da. Co się da w awaryjnym? wywalić sterowniki ati z displayów. Ale sprytna Vista ładuje sobie własne podczas uruchomienia systemu i próba instalacji nowszych sterów na normalnej Viście skutkuje zwałem i nie dochodzeniem do ekranu logowania przy następnych startach.

Ostrzę nóż i przeinstalowuję na tygodniu całość.

A miało być tak pięknie z tym SP1 do Visty. Jest szybszy? Jest. System traci stabilność już po 2 tygodniach, a nie po pół roku.

3 lipca 2008

OpenVPN i Windows XP SP3


Zaczęło się jak zwykle: system postanowił się zaktualizować. Jako że jest systemem korporacyjnym, postawił sobie deadline. Wyjątkowo dla siebie, porzuciłem swoje prokrastynacyjne zwyczaje, i klepnąłem dla świętego spokoju że już poproszę.

No to proszę.

I że szybciej działa nawet. Nic dziwnego, pół jądra wymienione... też bym biegał szybciutko po takiej operacji :)
Jest ale.

Zjbł się był OpenVPN. Działa moment i odpada od ścianki - niby nawet podłączony, ale routy giną i całość po byku.

A robota się sama nie zrobi, niestety jak to ma w zwyczaju. Jak się chce dziecku chociaż dobranoc powiedzieć nie przez telefon, trzeba robić z domu. Człowiek by chciał żeby tu coś ten fajnie było, a tu po prostu się nie da.
Dwa dni zmarnowane. Admini obsuczeni za SP3 ile wlezie. Doktoraty. Wieści, że innym działa (zabiłbym za taki tekst :@ ). Kombinowanie z opcjami do OpenVPN client. Może lease time dhcp? może routy dodać z palca? a może automatyczne przydzielanie adresu 169.254.x.x?

A może poszli do lasu?

A może SP3 postanowił sobie ustawić Autentykację 801.x na połączeniu VPN?

Jak się wyłączy, to dziaa. ehhh...

Poniżej obrazek gdzie to odkliknąć: