Przez ten czas, od kwietnia, nie udało się:
- zostać dyrektorem banku, lub choć przedsiębiorcą 2.0
- przestać robić rzeczy nieinteresujące, a miejscami nawet przynudnawe
- wyznaczyć cele ambitne, a jednak osiągalne w ramach planu pięcioletniego
- odnaleźć pozycji lotosu, zajebiście wyluzowanego
- stanąć obok - choć przecież nie raz wychodziło się z siebie
Udało się natomiast:
- przebiec, chyba pierwszy raz w życiu, 5 km bez podjeżdżania autobusem
- w niewątpliwym związku z niejednym przebiegnięciem - udało się również wrócić z krainy trzech cyferek do wagi z końca liceum
- nabrać przeświadczeń i przekonań
- pozbyć się wątpliwości i złudzeń
- sprzedać kolejny raz za tanio
- kupić parę razy za drogo
Pewnie było tego więcej.
Stany chwilowe rejestrowane były gdzie indziej - i całe szczęście, że nie chce mi się do nich wracać, bo i nie za bardzo bywało do czego.
Nabieranie dystansu do tego wszystkiego w zasadzie powinno być moim zajęciem na resztę życia, i tylko czasem mam wrażenie, że albo zajebiście przeszacowuję czasochłonność prac związanych z nabieraniem dystansu, albo deadline jest raczej z tych krótkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz