20 maja 2010

dół. dół jak...

Wyjątkowo nie mentalny i nie egzystencjalny, ale fizyczny.

Przepis:
  1. umawiasz się ze znajomymi na weekendowe popołudnie.
  2. wybierasz się z dziećmi.
  3. foteliki dzieci masz w małym samochodzie.
  4. nie chce ci się przekładać ich do dużego samochodu z napędem na 4.
  5. jedziesz, choć się zbiera na deszcz.
  6. przyjeżdżasz i parkujesz przy nowowybudowanym domu. parking z kostki brukowej, też nowy.
  7. zupełnie później okazuje się że trawnik, przy którym stoją przednie koła samochodu, też jest nowy.
  8. jak również ziemia pod tym trawnikiem, też jest nowa.
  9. spędzasz miło czas.
  10. nie zauważasz ulewy stulecia przez jakieś dwie godziny, po czym ją zauważasz.
  11. postanawiasz przestawić samochód, żeby spakować wózek dziecka. Tak, wózek stoi na dworze.
  12. wsiadasz do samochodu, włączasz silnik, zwalniasz ręczny, włączasz wycieraczki żeby przetrzeć szyby z błota wyrwanego przednimi kołami z trawnika.
  13. stwierdzasz że przednie koła siedzą po oś w nowym trawniku.
Należy przeprowadzić 2 godziny przed zmierzchem, w ciągle padającym deszczu.

Dodatkowy osprzęt:
  1. podnośnik własny
  2. podnośnik od sąsiada
  3. linka holownicza od sąsiada
  4. spalone gumy w nissanie sąsiada
  5. taczka gruzu
  6. kartony po lodówce
Po dwóch seriach podnoszenia samochodu z obu stron, połączonego z podsypywaniem gruzu i podkładaniem tektury, wypychasz samochód z trawnika na kostkę brukową.

Zdjęcia przed operacją nie zachowały się.

Zdjęcia w trakcie:



Zdjęcia po operacji:





Wkładasz śpiące dzieci do fotelików. Jadąc do domu nie możesz się doczekać poniedziałku.

Brak komentarzy: